piątek, 8 sierpnia 2014

Od Cassandry c.d Hitachiego

Odwróciłam się,uniosłam głowę spoglądając na wilka a na mojej twarzy pojawił się grymas.Rozejrzałam się dookoła,ale na szczęście nikogo nie było w pobliżu.Znów spojrzałam na basiora przeszywającym wzrokiem mówiąc przez zęby:
-Jak jeszcze raz tak mnie nazwiesz to przysięgam,że poddam cię takim mękom jakich nigdy jeszcze nie zaznałeś.
-Ooo...już się boję,ale serio-słodka jesteś jak się tak złościsz.-odpowiedział z sarkazmem.Miałam go już serdecznie dość.Miałam ochotę po prostu wybuchnąć i pokazać mu gdzie raki zimują,ale pomyślałam "Nie zwracaj na niego uwagi.On tego właśnie chce."Odetchnęłam starając się uspokoić.Zaczęłam śpiewać pod nosem na bieżąco wymyślając rymy:
Lalala-ciężki trening.
Lalala-słodkie czekoladki.
Lalala-śmiech i radość.
Lalala-przyjaźń i miłość.
Lalala-spokój i harmonia.
Lalala-śliczna pelargonia.
Lalala...
Nagle on znalazł się koło mnie przysłuchując się.Zaczął głośno rechotać.Coraz trudniej było mi wytrzymać.W końcu warknęłam na niego śpiewając złowieszczo:
Lalala-mam Cię dosyć.
Lalala-muszę z tobą skończyć.
Lalala-mam pazury jak brzytwy.
Lalala-zaraz będziesz martwy.
Basior przestraszył się nie na żarty.Migiem wzleciał w powietrze a ja zanim.Widać było,że osiągnął swój cel.Chciał bym go goniła,ale nie mogłam się opanować.Od dawna nikt tak mnie nie zirytował.Nagle basior gwałtownie zmienił wysokość a ja poszłam w jego ślady.Wiedziałam już wcześniej,że nie jest on tak zwinny jak ja i niestety się nie pomyliłam.Basior nie wyrobił i wpadł w wysoką trawę.Kiedy próbowałam go uratować przez przypadek (chyba) trącił mnie skrzydłem a w efekcie razem z nim wpadłam do wysokiej trawy.Hitachi szybko się podniósł mówiąc:
-Ale jazda!To było super!
-Taa,jasne super.

(Hitachi?Rozbaw mnie jakoś :3)

2 komentarze: