Urodziłam się w zwykłej watasze. Przez mój dziwaczny ogon Alfa chciał mnie zostawić na pastwę losu. Jednak w końcu zgodził się bym tam dorastała. Po paru dniach watahę zaczęły napadać demony i tylko mnie oszczędzały. Tak się działo jeszcze przez parę lat, do czasu aż opanowałam tę zdolność. Byłam coraz silniejsza i niebezpieczna. Z powodu mojej agresjii wobec innych Alfa mnie wygnał. Nie zmartwiłam się tym. Po prostu ruszyłam przed siebie. Towarzystwo stanowiły mi demony. Wtedy odkryłam że przy odpowiednim podejściu da się uczynić je posłusznymi.
***
Pewnedo dnia podczas ćwiczeń wezwałam demona, gdy ten przybegł na jego grzbiecie siedział basior. Przedztawiał się jako Arno - władca demonów. Miał te same zdolności co ja tylko lepiej opanowane. Twożyliśmy zgrany zespół i byliśmy nie pokonani. Wkródce się w sobie zakochaliśmy i mieliśmy córkę - Eris. Wszystko nam się dobrze układało. Jednak nasze szczęście nie trwało długo. W nocy zjawili sięnludzie zwani kułsownikami. Porwali Eris. A mój partner nwwet nie zdążył wyjść z jaskini ponieważ go zastrzelili. Wpadłam w szał. Wezwałam demony i w bólu mój wygląd zaczął się zmieniać. Nie panowałam nad tym, ta druga forma zabijała kułsowników i czerpała z tego radość. Nazywała się Anti-Mell. Niedługo po tem przemineła, a ja odzyskałam świadomość. Podeszłam do ciała mojego partnera i zaczęłam płakać. Niestety Eris oni zabrali, nie było już szans jej odnaleźć. Mój świat się zawalił. Życie straciło sens. Szłam dalej przymulona. Nic mnie nie cieszyło, nawet te bezurzyteczne demony. Wszystko zaczęło mnie denerwować. Zaczęłam czerpać przyjemnoś z zabijania. Lecz ciągle nie mogłam się pogodzić ze stratą najbliższych. Nadzieję dawał mi tylko księżyc, nie wiem dla czego. Lecz pewnego dnia na rozgwierzdrzonym niebie walnął piorun, to było dziwne borzadnej chmury nie było. Nagle przedemną stanął duży i umięćniony basior z czymś w rodzaju korony na głowie i złotymi branzoletami. A obok niego wadera z rogami i naszyjnikiem z trawy.
-Jam jest Jupiter! Przywódca wszystkich przywódców!-warknął
-A ja Gaja, jesteśmy bogani - powiedziała spokojnie wadera
-Bogami?- zapytałam zdziwiona
-Tak bogami planet, jest nas dziesięcioro, razem z księżycem i plutonem
-A co to ma wspólnego ze mną?- zapytałam
-To że przeniesiemy cię do innego świata, będziesz żyła w Alastorze, watasze w której są wilki jak ty.
Nagle straciłam przytomność. Gdy się obudziłam byłam na samym środku pięknej polany. Ruszyłam w stronę wodospadu który z daleka można było zobaczyć. Czułam że ktoś mnie obserwuje. Gdy ten ktoś podszedł zbyt blisko oplotłam mu ogon wokół szyi i podniosłam za nią do góry. To była biała wadera...
<Midnight?>