Mell nie zaatakowała od razu. Zdawała się zastanawiać nad tym, jaką strategię obrać.
Nie przeszkodziłam jej w tym, na chwilę interesując się przyglądającym
się nam bogiem - Marsem, jeśli się nie mylę. Znów wróciłam wzrokiem do
mojej przeciwniczki, która najwyraźniej podjęła decyzję i strzeliła w
moją stronę czubkiem swojego ogona. Ciekawa umiejętność... Chwilę
później poczułam jak mnie przygniata do ziemi, na co uśmiechnęłam się
lekko. Była szybka...
Bez problemu zrzuciłam ją z siebie. Od wieków szkoliłam się w walce na bliski dystans - nie dam się tak łatwo zaskoczyć.
Tym razem to ja ją przygniotłam do ziemi. Przez chwilę się siłowałyśmy, a ona machnęła ogonem, przez co musiałam odskoczyć.
Przywołałam Hageshii i zablokowałam ogon Mell. Posypały się iskry, kiedy
kończyna zderzyła się z metalem, jednak moje bronie są bardzo
wytrzymałe i nie można ich połamać.
Odepchnęłam ogon Mell i przybrałam rozpoczynającą pozę, kiwając lekko
kataną, gotowa w każdej chwili zablokować lub przeprowadzić atak.
Nadal nie wiedziałam, jakie są umiejętności mojej przeciwniczki i nie
miałam zamiaru jej atakować pochopnie, czekając na jej kolejny ruch.
Mell?