wtorek, 6 maja 2014

Od Wereshy CD Scana

Zafascynowana oglądałam niezwykłe zjawisko, śledząc wzrokiem płatki, gdy opadały na ziemię.
- Jak pięknie… - szepnęłam, idąc między wiśniami. To było… magiczne.

< Scan? Mowę mi odjęło   >

Od Wereshy CD Kaname

Wstałam.
- Za pozwoleniem… - w mojej ręce zmaterializowała się Seisui. Z nią nie musiałam obawiać się niczego w wodzie. Stanęłam tuż nad krawędzią rzeki i zamierzyłam się do skoku.

< Kaname? >

Od Wereshy CD Scana "Samotna wyspa"

Milczałam przez chwilę, zastanawiając się nad taktyką.
- A jest woda pitna? Rosną tam jakieś rośliny? Musimy się obawiać jakichś niebezpieczeństw? - zadałam serię pytań.

< Scan? >

Od Wereshy CD Scana

- Rozumiem… - mruknęłam - Może moje też przestaną mnie dręczyć. - uśmiechnęłam się lekko - Lubisz wschody i zachody słońca?

< Scan? >

Od Lucy - Misja ,,Smocza Skała" C.d. Blues

Eh... Już to wiem. Nie mam szans dla Kaname. Nie będe z nim i to mnie najbardziej bolało. Szłam tak z głową w dół i szłam przed siebie. Wtedy się z kimś zderzyłam
- Ał
Powiedzieliśmy razem
- Przepraszam
Powiedziałam wstając
- Nie ma za co
Odpowiedział i też wstał
- Jestem Lucy, nie znam cię
- Blue
Przedstawił cię
- Też cię nie znam
Odpowiedziałam
- Ej, może chciał byś ze mną wykonać misją na Smoczej Skale?
Zapytałam
- Lepiej siępoznamy
Dodałam

<Blue?>

Od Lucy - Misja ,,Zielony Las" Cz. 3.

A więc... Jestem w lesie, rozmawiałam ze zmarłymi i spotkałam człowieka za strzelbą

On strzelił, a ja zrobiłam salto w tył. Nie mogłam z nim walczyć, gdyż potrzebowałam energi. Uciekałam. To w lewo, to w prawo. Robiłam uniki, a człowiek był coraz dalej ode mnie. Zielony pył pojawiał się coraz więcej. Było go więcej, aż prawie nie mogłam oddychać. Znów strzał. Wskoczyłam na drzewo. Przez pięć minut nie wiedziałam ludzi, więc chyba sobie poszedł. Drzewo się poruszyło i mnie zrzuciło
- Graaa!!!
Ryknęło. Znów bieg. Biegłam w stronę tego dymu. Było mi coraz bardziej duszno i nie mogłam oddychać. Jeszcze zrobiłam parę kroków i doszłam. Doszłam gdzie? Do jakiejś wielkiej dziury. W środku był wulkan - zielony. Jeszcze nigdy takiego koloru lawy nie widziałam. Okazało się, że to są zielone opary z tego wulkanu. Z radością i wiedzą o tym lesie, ruszyłam w stronę watahy. Ale którędy to było? Nie wiedziałam... I to był problem. Postanowiłam iść na zachód. Cała wędrówka trwała cały dzień i do watahy doszłam 2 dni później. Po drodze spotkałam jeszcze raz zmarłych, którzy chcieli wniknąć w me ciało, ludzi ze strzelbą i gadające drzewa - a raczej ryczące. Tak się skończyła ma podróż. Poszłam do Kaname opowiedzieć mu o wszystkim, ale za nim tam doszłam zemdlałam i obudziłam się w mojej jaskini

<Kto dokończy?>