czwartek, 17 kwietnia 2014

Od Kaname C.d. Lucy

- Dobranoc, Lucy. - Odpowiedziałem wilczycy kładąc głowę na łapach.
Szybko zasnąłem. Tyle niestety, ale przez mój czuły słych, co chwilę słyszałem jak Lucy się przekręca. Z jej umysłu odczytałem, że obserwuje gwiazdy.
- Powinnaś spać. - Podszedłem do wilczycy. - To nie zdrowo.

<Lucy?>

Od Kaname C.d. Weresha

-O klanach? To trochę za dużo gadania jak dla mnie... - Odpowiedziałem.
-Proszę... - Wadera popatrzyła na mnie z lekkim uśmiechem.
-Ech... - Westchnąłem. - Nie jest dokładnie określony czym się zajmuje poszczególny Klan. A po co są Klanu? Każdy z wilków, które tutaj trafiają, żył w innym okresie czasowym, innym miejscu... wątpię, żeby wilki, które znały się na ziemi trafiły tutaj we dwójkę. Alastor... To kraina zmarłych... zmarłych, którzy dostali nowa szansę. na życie. Większość straciła rodziny, ukochanych, przyjaciół... Klany są po to, aby dać im je na nowo. Ten świat, z tego co mi wiadomo, różni się on ziemskiego. Tak mi opowiadał Scan. Jest moim najlepszym przyjacielem i drugim basiorem w watasze. Podobno na ziemi wilczyce zyskują rangę i inne tego typu rzeczy dzięki pochodzeniu i małżeństwie, tylko wilki mogą ubiegać się o wyższe rangi. Nie wiem czy to prawda, nigdy nie byłem na ziemi, ale tutaj wszyscy są równi pod tym względem. - Zrobiłem przerwę. - Powinnaś być wdzięczna bogom, że się tutaj znalazłaś. Wiem jak zginęłaś. Wiem o całej historii każdego członka watahy. W niektórych przypadkach to nawet ja wybieram, który wilk ma tutaj dołączyć. O twoim pojawieniu się ja zdecydowałem. Urzekła mnie twoja historia. Ta walka ze smokiem, twoja rana... - Spojrzałem na jej bandaże. - Po prostu zaciekawiłaś mnie.

<Weresha? A miałem nie gadać tyle xD>

Od Kaname C.d. Yume

Poszliśmy w swoje strony. Udałem się do Samotnego Drzewa.

Kiedy doszedłem do swojej dziury w drzewie zobaczyłem jak Yume śpi na gałęzi. chyba zazdrościłem jej tego, że może być taka spokojna i beztroska. W końcu i tak będzie miała więcej na głowie jako Głowa.
Położyłem się i momentalnie zasnąłem.
Śniło mi się, że byłem na ziemi. Nigdy jeszcze tam nie byłem... Na prawdę chciałbym tam polecieć...

Rano wstałem i podszedłem do Yume, która już się obudziła.

<Yume?>

Od Scana CD Jenny

-Pewnie-powiedziałem z uśmiechem - jesteś nowa?
Wadera kiwnęła głową na "tak"
-A kto jeszcze należy do tego klanu?-zapytała
-Na razie tylko ja i Weresha
Jenna dziwnie się na mnie patrzyła, ale to zignorowałem.
-Oprowadzić cię po terenach?

<Jenna?>

Od Wereshy CD Kaname


- Rozumiem. - odparłam.
Machnęłam ogonem, siadając na ziemi. Trochę byłam zdziwiona faktem, że znajduję się w drzewie. Bardziej jednak ciekawiło mnie coś innego…
- Opowiesz mi dokładniej o tych klanach..? - zapytałam - To znaczy… Który czym się zajmuje, lub po co tak właściwie one są?

<Kaname?>



Od Yemu C.d. Kaname

- Nie przejmuje się, to marnotrawstwo czasu, który można poświęcić na sen - odparłam i odwróciłam się, dodając - Jeśli chcesz mi powiedzieć coś jeszcze, lub znów gdzieś mnie zabrać, bardzo chętnie, ale w godzinach od trzynastej do dwudziestej drugiej, wcześniej śpię.
- Jasne, zapamiętam - zaśmiał się pod nosem i poszliśmy w swoje strony.

Kaname?

Od Kaname C.d. Weresha

-Na razie są cztery. Ja jestem Głowa Rodziny Kuran. Mój przyjaciel, Scan, jest Głową Moon. Wilczyca zwana Bloodspil jest głową Sakamaki, a Yume, również wadera, jest Głową Klanu Yemmu.  - Odparłem.
Było źle. nie mogłem sobie pozwolić, żeby te bandaże opadły. W końcu gwałtownie się zerwałem. Podszedłem do jednej ze ścian i wbiłem w nią pazury. Lepka ciecz zaczęła wypływać. Wziąłem trochę i umocowałem bandaże. Musi na razie wystarczyć...
-Namyśl się do jakiego klanu chcesz przystąpić. Masz czas.

<Weresha?>

Od Wereshy „Nocne mary"


Ułożyłam się wygodnie w swojej jaskini. Niewiele czasu upłynęło, aż zasnęłam…

Stałam na wzgórzu. Rozejrzałam się zdziwiona i zamarłam. Przede mną stał władca morskich smoków. Krzywił się okropnie, a w swoich łapach trzymał zwłoki czwórki szczeniąt.
Rozpoznałam je. To były dzieci Alf. Najukochańsze maleństwa na świecie.
Usłyszałam cichy pisk. Odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam Alfy.
Smok za nami ryknął. Zerwał się ogromny wiatr, który poderwał w powietrze przywódców mojej (dawno martwej) watahy.
- Nie! - krzyknęłam, skacząc za nimi, żeby ich złapać, jednak w tym momencie rozdzieliło nas smocze skrzydło. Para wilków rozpłynęła się w powietrzu, a w moją stronę wystrzelił wielki błękitny ogon. Uderzyłam w ziemię. Poczułam jak łamią się moje żebra.
- Kamiken! - ryknął smok, rozwierając paszczę - Już nigdy mi nie uciekniesz! - powietrze zawirowało i ziemia wokoło zaczęła się rozpadać w pył.
W mojej prawej łapie odezwał się potworny ból…

Obudziłam się z krzykiem. Przez kilka minut leżałam w bezruchu, zlana potem. Drżenie na całym ciele jednak nie ustało. Wyszłam na dwór i ruszyłam przed siebie.
Natrafiłam na jakieś wzgórze i wspięłam się na nie. Moją sierść wzburzył chłodny wiatr.
Usiadłam. Prawa łapa pulsowała bólem. Był dzisiaj silniejszy niż kiedykolwiek… Tak silny, jak tamtego dnia, gdy zadano mi ranę…
Wzdrygnęłam się na wspomnienie i wbiłam wzrok we wschód, czekając na światła jutrzenki.
Usłyszałam kroki, więc zerknęłam w tę stronę. Zobaczyłam basiora. W tym samym momencie horyzont spowiła zielona poświata.

<Scan?>



Od Wereshy CD Kaname

Zerknęłam na łapę basiora. Potem na swoją. Nic jednak nie powiedziałam.
- Kto był pierwszym mieszkańcem tych ziem? - zapytałam.
- Ja. - odparł Kaname.
- Więc uznam cię za kogoś w rodzaju Alfy. - odparłam z lekkim uśmiechem - Co to za klany? - spytałam w końcu.
Machnęłam lekko ogonem.

<Kaname?>