Dowiedziałam się jednego dnia, że w jakimś starym zamku, ktoś uwięził księżniczkę i kazał jej strzec przeróżnym potworom.
Natychmiast przykuło to moją uwagę - w końcu, jeśli bym ją chciała uwolnić, czekałoby mnie dużo walki.
Po małym rozeznaniu (składającym się na kilka dni szukania właściwego
zamku), z radością rozpoczęłam akcję"uratować księżniczkę".
Już samo dostanie się do środka twierdzy wymagało użycia Enshou, dla
przebicia się (a właściwie roztopienia) przez potężne wrota.
Gdy tylko weszłam do środka, przybrałam ludzką formę, a w mojej dłoni
zmaterializowała się Hageshii. Dosłownie sekundę później, przede mną
pojawił się stwór brzydki jak noc. Cały pokryty brodawkami i kolcami,
kształtem przypominał człowieka, jednak był o wiele większy.
Zanim zdążył mnie chociaż dotknąć, przecięłam go od prawej nogi po lewe ramię i na ziemię upadły jego dwie części.
- Zabawy brak. - mruknęłam pod nosem, idąc w głąb korytarza.
Natychmiast po tym, jak wypowiedziałam te słowa, za mną przemknął
kolejny przeciwnik, a ja uśmiechnęłam się pod nosem. - czekało mnie
trochę walki.
Strzepnęłam z mojej ulubionej katany czarną maź, która optowała jako krew strażników i przeszłam przez kolejne drzwi.
Ten zamek był, jak gigantyczny labirynt z tysiącami przejść, wijącym się
korytarzami, wieloma pokojami. Chociaż z zewnątrz wydawał się mały.
Strażników nie ubywało, a ja powoli zaczynałam się męczyć. Czułam głód,
gdyż przebywałam w tej twierdzy już trzecią dobę, a moje zapasy jedzenia
właśnie się skończyły.
Byłam zła. Irytacja juz mi dawno minęła i moje uczucia niebezpiecznie zbliżały się do wściekłości.
W moją stronę wystrzeliły trzy uskrzydlone stwory, pokryte kolcami. Nie
stanowiły dla mnie żadnego wyzwania. Wystarczyło zaczekać aż się do mnie
zbliżą i przeskoczyć nad środkowym, przecinając go na pół, później
zająć się dwoma innymi, które niemal natychmiast zawróciły.
Uskoczyłam przed szponami i oślepiłam cięciem najbliższą bestię, po czym
szybko zajęłam się drugą, pokonując ją w dwóch ruchach i znów wrócić do
jej towarzyszki, ukrócając cierpienie.
Zdecydowałam się zmienić Hageshii na Enshou i już po chwili wywarzałam
kopniakiem kolejne drzwi, unosząc w gotowości katanę o czerwonej
rękojeści i czarnym ostrzu, ze złotym jelcem w kształcie słońca.
Tym razem jednak nic na mnie nie wyskoczyło na wejściu.
Powoli postawiłam pierwszy krok na marmurowej posadzce. Potem kolejny i kolejny.
Pokój ten różnił się od poprzednich. W jego rogu stało loże. U jego
wezgłowia wyryta była rzeźba kwitnących pnączy. W nogach mebla stała
skrzynia. Dalej, na prawo przy oknie stał niewielki stolik, a przy nim
rzeźbione wyściełane krzesło.
Po lewej zaś stronie znajdowała się arteria, w której rosły przeróżne kwiaty, zioła, warzywa, a nawet drzewa!
W miejscu, gdzie szkło się kończyło, w ścianie tkwiły również szklane drzwi.
Po cichu ruszyłam w ich kierunku i delikatnie nacisnęłam zdobioną
klamkę. Drzwi otworzyły się bezgłośnie, a ja weszłam do arterii.
Przez jakiś czas szłam, rozglądając się wokoło, jednak w końcu się
zatrzymałam. W środku dziwnego ale zadbanego ogrodu znajdowała się
biblioteczka,to jest okrągła biała platforma otoczona pólkami z
książkami, na której środku stał prosty bialy metalowy stolik z
pasującym do niego krzesłem, w którym siedziała kobieta o długich i
prostych białych włosach, ubrana w srebrną suknię. Z jej skroni
wyrastały kozie rogi a z pleców strzępy czarnych skrzydeł.
Odwróciła się w moją stronę. Była przepiękna. Jej twarz miała sercowaty
kształt, usta miała pełne, nosek zgrabny, oczy duże i intensywnie
niebieskie. Spomiędzy jej białych włosów wystawały spiczaste uszy.
- Kim jesteś? - zapytała mnie głosem podobnym do melodii dzwonków.
- Wojownikiem. - odparłam prosto - Szukam księżniczki.
Kobieta przekręciła na bok głowę, lustrując mnie od stóp do głów wzrokiem.
- Rzeczywiście wyglądasz mi na wojownika. - stwierdziła po dłuższej chwili - Po co szukasz księżniczki? - zapytała potem.
- Moim celem jest uwolnienie jej z tego zamku.
Kobieta przez chwilę na mnie patrzyła, jakby zdziwiona, po czym wybuchnęła czystym i dźwięcznym śmiechem.
- Mogę znać powód twojego rozbawienia..? - zapytałam. Z jakiegoś powodu
nie ufałam tej dziwnej kobiecie. Z jednej strony wydawała się być
księżniczką, ale z drugiej na taką nie pasowała.
Kobieta się uspokoiła i odłożyła książkę, po czym wstała.
- Ależ oczywiście. - odpowiedziała z uśmiechem, a jej włosy zawirowały,
chociaż nie było wiatru - Bawi mnie twoja śmiałość i przekonanie, ze
wyjdziesz z tego zamku żywa.
W ciagu sekundy odgrodziłam się od kobiety murem ognia, gdy ta skoczyła w moim kierunku.
- No prossszę... - wysyczała, a spomiędzy jej warg wyjrzał rozwidlony
język jak u węża - Jednak nie jesteś wojownikiem, a magiem.
Skrzywiłam sie w odpowiedzi i uniosłam Enshou. Jego rękojeść przybrała
niebieską barwę, srebrny jelec przybrał kształt gwiazdy, a ostrze
zmieniło kolor na biały.
- Seisui! - machnęłam kataną i pomieszczenie zapełniło się wodą.
Kobieta patrzyła na mnie zdziwiona, gdy Enshou pojawił sie w mojej drugiej dłoni i wycelowałam w nią jego ostrzem.
- Gdzie jest księżniczka. - zapytałam, chociaż bardziej brzmiało to jak rozkaz.
Kobieta znów się uśmiechnęła.
- Nie dowiesz się, póki mnie nie pokonasz.
Również jej odpowiedziałam uśmiechem.
- Dajesz.
W dłoni kobiety pojawiło sie białe berło. Skierowała je w moją stronę i
wystrzeliły czarne kule. Ominęłam je, po czym ruszyłam niczym torpeda w
kierunku kobiety.
Zmusiłam jej ubranie, aby zaczęło płonąć.
- Jestem pod wrażeniem. - stwierdziła moja przeciwniczka i wykonała ruch jakby chciała powtórzy atak.
Tym razem jej przerwałam, rozcinając jej berło Hageshii, która pojawiła się w miejscu Enshou.
Woda opadła, a ja wyjęłam ostrze swojej ulubionej katany z piersi kobiety, która padła na ziemię.
W mojej prawej nodze odezwał się ból. Mimo ze bardzo tego nie chciałam, zostałam tam trafiona jedną z czarnych kul.
Poczułam na ramieniu dotyk dłoni i szybko sie odwróciłam. Przede mną
stała młoda dziewczyna o brązowych kręconych włosach, ubrana w prostą
zieloną sukienkę.
- Dziękuję. - powiedziała tylko, po czym zmusiła mnie żebym usiadła.
Natychmiast opatrzyła moją nogę i wskazała na drzwi.
- Jeśli sie nie pospieszymy, ona wróci do życia. - skinęła głową w stronę rogatej kobiety - I tym razem zabije nas obie.
Niechętnie pozwoliłam się pociągnąć do wyjścia.
- Kim... - zaczęłam, ale dziewczyna mi przerwała.
- To mnie szukałaś. - odpowiedziała, a ja odpowiedziałam jej lekkim uśmiechem, o czym zmieniłam się z powrotem w wilka.
- Wsiadaj. - nakazałam, widząc zdziwioną minę księżniczki, a ta posłuchała.
Pogalopowałam do przez korytarz i gdy juz miałyśmy się zderzyć ze ścianą, roztopiłam ją z użyciem Enshou.
Misja "uwolnić księżniczkę" wykonana. - pomyślałam, galopując w stronę domu dziewczyny.