Prowadziłem Cassandrę do pewnego miejsca. Moim zdaniem było ono świetne. Po drodze rozmawialiśmy o różnych bzdetach lub opowiadałem o piekle.
Kiedy w końcu dotarliśmy powiedziałem jej, żeby zamknęła oczy. Ona zamknęła je, a ja stanąłem za nią i ja popchnąłem.
Staliśmy na górce, więc zaczęła się turlać. Chwilę później skoczyłem za nią. Górka była całkiem spora, wysoka, a przede wszystkim stroma. Tak naprawdę to był łagodny klif (xD). Spadaliśmy prawie pionowo w dół.
- Upadłeś na głowę?! - Wykrzyczała i chciała rozłożyć skrzydła, ale ja powstrzymałem.
- Mówiłem. Zamknij oczy. - Wyszczerzyłem się, a Cassi ponownie zamknęła oczy.
Kiedy byliśmy blisko ziemi wziąłem wdech i także zamknąłem oczy. Kiedy przestałem czuć upór powietrza otworzyłem oczy i szturchnąłem Cassandrę. Ona się rozejrzała. widziałem, że zaniemówiła.
- To moja jaskinia. Jak widzisz jest w piekle i można tutaj się dostać tylko tamtym klifem. - Wyjaśniłem wskakując na jedno z rosnących tam drzew.
Widziałem, że jak tylko Cassandra zaczęła się rozglądać gniew zniknął jej z twarzy.
- Kojące miejsce, nieprawdaż? - Uśmiechnąłem się kładąc na gałęzi.- Tylko ja i mój przyjaciel wiemy o tym miejsce, więc demony cie nie zaatakują. - Dodałem.
Cassandra także wskoczyła na pobliską gałąź i dalej się rozglądała. To było moje ulubione miejsce. I pomyślcie, że to jest piekło... Moja jaskinia jest ogromna. Żyją w niej różne zwierzęta, które sprowadziłem do piekła podczas jednej w mich podróży. Nawet są tu jelenie i można polować.Ptaki śpiewają, drzewa szeleszczą... Mimo, że nie lubię tego na co dzień dzięki piekielnemu powietrzu jakoś... sprawiają mi przyjemność.
- Dawno mnie tu nie było... zdążyło jeszcze bardziej zarosnąć... - Wymamrotałem do siebie.
Cassandra? >D