Basior spadł z półki skalnej.Jak on mógł tak nieodpowiedzialnie się zachować:
-Zgłupiałeś?!Mogłeś sobie zrobić poważną krzywdę.
-Eee tam,nic mi nie jest.-podniósł się szybko-Widzisz,nic mi nie jest.Co
ja to chciałem zapytać...aha!Dlaczego o tak późnej porze wychodzisz z
jaskini?
-Nie chcę być niemiła,ale...co cię to obchodzi?
-Jestem głową rodziny Kuran i mam prawo wiedzieć jakie masz
sekrety.-odpowiedział sarkastycznie uśmiechając się przy tym.Czasami był
taki irytujący.Nie chciałam mu ulegać za każdym razem więc musiałam
skłamać:
-Wiesz...eee...miałam koszmar iii...chciałam się...przewietrzyć...tak,przewietrzyć.
-Coś mi tu kręcisz...
-Wcale,że nie!
-Dobra,dobra już się tak nie unoś.
Troszkę zła wróciłam do jaskini kładąc się i udawając,że
zasypiam.Hitachi poszedł sobie.Kiedy minęło pół godziny ponownie wyszłam
z jaskini.Już miałam szykować się do lotu gdy nagle z dołu wyleciał
Hitachi.Wylądowałam "na dachu" mojej jaskini pytając:
-Znowu ci się śnił koszmar?-posmutniałam na jego widok.Myślałam,że
pójdzie sobie a ja będę mogła sobie w spokoju i w samotności polatać.
-Masz mnie...
-No,to powiedz wreszcie prawdę.Dlaczego wychodzisz w nocy?
-A dlaczego ty wychodzisz w nocy,co?To oczywiste.Chciałam sobie w
spokoju polatać albo się przejść.To jeszcze nie jest zbrodnią co?
-Nie,ale dlaczego nie chciałaś powiedzieć mi od razu.
-Bo ja nie latam tak jak ty.Ty latasz nie wyżej niż do ziemskiej atmosfery a ja latam daleko...aż do końca Drogi Mlecznej.
-To musi być wspaniałe.
-Bo jest wspaniałe.Niestety mogę tam lecieć dopiero za dwa dni podczas
nowiu księżyca.Teraz chciałam wzlecieć jak najwyżej się da by już teraz
móc poobserwować planety gołym okiem.Niestety jest już za późno.
-Wybacz,nie wiedziałem.
-Ehh...nic się nie stało.Będę musiała zadowolić się widokiem gwiazd.
Hitachi?Napisz coś extra XD