-Tam skąd pochodzę nie ma wilczyc ani wilków.-rzekłam.Basior nie rozumiejąc wpatrywał się we mnie.
-Ale jak to?-zapytał.
-Tak to. Wychowałam się wśród ludzi. Ale później okazało się, że nie jestem człowiekiem a wilkiem ,który tylko może przybrać tą formę.-wyjaśniłam.
-Aaa..
Uśmiechnęłam się lekko i odeszłam zwiedzając tereny. Po drodze spotkałam wiele wader. Coś mi się zdaje, że tylko Kaname jest jedynym basiorem. Aż smutno mi się robi na myśl że musi sobie radzić z babami. Jednak nie pozostawiałam nadziei, że gdzieś tam, jest jakiś inny basior. Trafiłam nad jakąś plażę. Położyłam się na brzuchu a głowę oparłam o łapy. Patrzyłam w horyzont, choć nic ciekawego tam nie było. Po chwili zamknęłam oczy i rozkoszowałam się samotności. Niedługo zasnęłam.
Dlaczego zasnęłam? Kiedy znalazłam się na polanie usłyszałam huk, a tuż po nim pojawił się Kaname. Może um... zaraz zaraz. Alastor to zaginione miasto, do którego trafiają umarłe wilki. Więc te huki to myśliwskie strzały! Eh... może tutaj się odnajdę. Obudziłam się przed zachodem słońca. Tuż obok, siedział i obserwował mnie jakiś basior. Wiedziałam że jest jakiś jeszcze! Spojrzałam na niego sennym wzrokiem.
-Cześć.-mruknęłam.
(Scan? Nie będę męczyć Kaname x D)
wtorek, 15 kwietnia 2014
Od Kaname C.d. Wereschy
-Nowa wadera... ciekawe jaka jest... - Mruczałem pod nosem kiedy miałem przywitać nową wilczycę.
kiedy dotarłem nad Stara Rzekę ona już była w łódce. Spała. spróbowałem ja obudzić, nawet otworzyła na sekundę oczy, ale... to była dosłownie sekunda.
-Ech... - Westchnąłem ciężko.
Spróbowałem jeszcze raz ja obudzić, ale nic. Wziąłem ja ostrożnie na plecy i rozłożyłem skrzydła. Powoli uniosłem się w górę, a kiedy miałem pewność, że wilczyca nie spadnie przyspieszyłem. W mgnieniu oka byłem w środku Samotnego Drzewa. Skierowałem się do... takiego jakby głównego pomieszczenia. Było największe ze wszystkich, ale tym razem było puste. Położyłem waderę i zaczekałem.
__________________________________________________________
W końcu doczekałem się i wadera się obudziła.
- W skrócie. Umarłaś. Trafiłaś do Alastoru, krainy pośmiertnej. Jestem Kaname, Kaname Kuran. Miło mi cię poznać. - Powiedziałem szybko i zwięźle. Ukłoniłem się.
<Weresha?>
kiedy dotarłem nad Stara Rzekę ona już była w łódce. Spała. spróbowałem ja obudzić, nawet otworzyła na sekundę oczy, ale... to była dosłownie sekunda.
-Ech... - Westchnąłem ciężko.
Spróbowałem jeszcze raz ja obudzić, ale nic. Wziąłem ja ostrożnie na plecy i rozłożyłem skrzydła. Powoli uniosłem się w górę, a kiedy miałem pewność, że wilczyca nie spadnie przyspieszyłem. W mgnieniu oka byłem w środku Samotnego Drzewa. Skierowałem się do... takiego jakby głównego pomieszczenia. Było największe ze wszystkich, ale tym razem było puste. Położyłem waderę i zaczekałem.
__________________________________________________________
W końcu doczekałem się i wadera się obudziła.
- W skrócie. Umarłaś. Trafiłaś do Alastoru, krainy pośmiertnej. Jestem Kaname, Kaname Kuran. Miło mi cię poznać. - Powiedziałem szybko i zwięźle. Ukłoniłem się.
<Weresha?>
Nowa wadera! - Oath
Imię: Oath
Klan: Moon
Wiek: 10 lat
Rasa: Wilczyca krwi i mroku
Hierarchia: Wojownik
Charakter: Jest upartą wilczycą. Lubi wyzwania i pojedynki. Zawsze znajdzie wyjście z każdej sytuacji. Na jej zaufanie trzeba długo pracować. Nie jest typem romantyczki i takich wilków nie lubi. Zawsze dąży do zwycięstwa, ale rozsądnie. Może oddać życie za każdego członka watahy. Potrafi być bardzo agresywna.Podczas walki nie panuje nad sobą do tego stopnia że zabije wszystko co jej stanie na drodze.
Zainteresowania:
Umiejętności: Potrafi zmienić się w cień
Poziom: 1
Partner/ka: może kiedyś...
Historia: Po stracie rodziny i brata załamała się. W końcu ze złamanym sercem ruszyła w świat. Napadło na mnie stado demonów. Obudziłam się tu. Zostałam tu na zawsze.
Inne zdjęcia/ciekawostki:
-Urodzona 30 kwietnia
<---jako człowiek
Jaskinia --->
Od Wereshy "Jak Dołączyłam"
Nie pamiętam
dobrze miejsca, gdzie się urodziłam. Wiem tylko, że trwała wtedy wojna,
która zakończyła się pół roku później, klęską mojej watahy. Zostałam
wzięta do niewoli, gdzie nauczyłam się samolubności, ale też walki oraz
odkryłam swoją moc materializacji. Trzy lata później uciekłam, zabijając
wszystkich swoich oprawców.
Przez lata błąkałam się po świecie, bawiąc się w najemnika i zabójcę.
W końcu jednak
zatrzymałam się na stałe w watasze, która żyła nad morzem. Kochałam ją
całym sercem i chroniłam do kresu swoich dni. Każdy mój przeciwnik
został starty w proch. Każdy wróg watahy, ginął prędko. Zostałam
mianowana Dowódcą Wojska.
Pewnego dnia na
watahę napadły smoki morskie. Dostałam od Alf rozkaz, aby zabić ich
dowódcę. Gad ten był bardzo trudnym przeciwnikiem. Jego mocą była
negacja. Negacja wszystkiego, co żyło i było martwe. Jedynym warunkiem
działania jego mocy, było dotknięcie rzeczy lub istoty, która miała
zostać zanegowana.
Niestety.
Okazało się, że nie tylko jego dotknięcie powoduje negację. Wykorzystał
fakt, że inne smoki walczyły z moją watahą i wybił ją ze swoją mocą.
Patrzyłam bezradnie, jak ginie moja rodzina.
W końcu
zostałam tylko ja. Odrętwiała w bólu, nie potrafiłam wydobyć z siebie
najmniejszego dźwięku, nie mogłam nawet płakać. Stałam tylko na skale,
wpatrując się tempo w miejsce, gdzie chwilę wcześniej walczyła moja
wataha, a teraz rozpłynęła się w nicość.
Usłyszałam śmiech. „Oto Kamiken w pełnej krasie!” - słyszałam. Coś we mnie pękło.
Wezwałam go. Wezwałam go i zabiłam wszystkie smoki… Seiiki…
Niewiele potem
umarłam. Nie pamiętam jak. Nie pamiętam gdzie i kiedy dokładnie. A może
tak bardzo się zatraciłam po utracie, że nawet nie pamiętam lat walk lub
zabójstw..?
________________________
Bolało mnie całe ciało. W gardle czułam krew. Gdy otworzyłam oczy, odkryłam, że mam zamazany wzrok.
Spróbowałam się ruszyć, ale przeszyły mnie igły przejmującego bólu.
Już pamiętałam… Zginęłam w walce… Chwila… Zginęłam? Jeśli tak, to dlaczego jestem przytomna? - dziwiłam się w myślach.
Jak przez mgłę zobaczyłam paskowane łapy, usłyszałam męski głos. Nie rozróżniałam słów, ale poczułam się dziwnie bezpieczna.
Straciłam przytomność.
<Kaname?>
Nowa wadera! - Weresha
Pseudonim: Kamiken (Bogini Miecza)
Klan: ---
Wiek: ---
Rasa: wilk wojny i śmierci
Hierarchia: Wojownik (chociaż zlecenie zabójstwa przyjmie bez mrugnięcia okiem)
Charakter: Weresha jest dość zmienna, jednak jej charakter zwykle wygląda tak: nie odzywa się często. Nie jest duszą towarzystwa, ale ceni lojalność. Nigdy nie zostawi bliskich, ani watahy w potrzebie. Gotowa jest poświęcić dla nich życie. Zirytować można ją łatwo - nawet szeptem, jednak we wściekłość wprowadzić można ją tylko na dwa sposoby: krzywdząc jej rodzinę lub watahę. Gdy się wścieknie, staje się Berserkerem - w pełnym tego słowa znaczeniu. Chociaż nie traci wtedy świadomości, nie ma zamiaru się kontrolować. Jeśli chce, potrafi być miła i wyrozumiała.
Zainteresowania: wiele i nie będzie wszystkich wymieniać… ale przede wszystkim walka. Na drugim miejscu jest udoskonalanie swoich umiejętności oraz walka (znowu). Potem wpatrywanie się w niebo.
Umiejętności: Weresha jest nadzwyczaj szybka i silna, a do tego bardzo inteligentna. Jest mistrzem miecza oraz walki wręcz. Jej mocą jest materializacja. W walce materializuje katany, z których naj częściej używa Hageshii, bo jest najostrzejsza. Enshou ma domenę ognia i wszystko roztapia oraz spala(rzadko go rusza), Seisui ma domenę wody - między innymi pozwala jej walczyć pod wodą. Seiiki - jest świętym mieczem, którego użyła tylko raz w życiu, pozwala on negować wszystko i wszystkich.
Poziom: 1
Partner: jeśli ktoś się postara…
Historia: Jeśli zapytasz, to ją poznasz.
Inne zdjęcia/ciekawostki:
-Urodziny: 8.sierpnia
-Jaskinia: pokaże, tym co zapytają.
<----jako człowiek
Od Kaname C.d. Aishii
-Nie... - odparłem ironicznie przekręcając oczami.
-Ej! - Warknęła.
-Darum sobie. - Zatrzymałem ją mocą powietrza. - Jak mówię, że jesteś w miarę fajna to tak jest, powinnaś wiedzieć, kiedy ktoś wyższej rangi, ci mówi takie rzeczy...
<Aichii?>
-Ej! - Warknęła.
-Darum sobie. - Zatrzymałem ją mocą powietrza. - Jak mówię, że jesteś w miarę fajna to tak jest, powinnaś wiedzieć, kiedy ktoś wyższej rangi, ci mówi takie rzeczy...
<Aichii?>
Od Aichii C.d. Kaname
Kaname powiedział
-Choć oprowadzę cię po okolicy
-Okej-wymruczałam.
Gdy pokazał mi już wszystkie miejsca powiedział
-Wiesz jak na małego kurdupelka jesteś całkiem fajna- zarumieniłam się i zapytałam
-Mówisz serio?
-
<Kaname?>
-Choć oprowadzę cię po okolicy
-Okej-wymruczałam.
Gdy pokazał mi już wszystkie miejsca powiedział
-Wiesz jak na małego kurdupelka jesteś całkiem fajna- zarumieniłam się i zapytałam
-Mówisz serio?
-
<Kaname?>
Od Kaname C.d. Yume
-Dziękuje za pomoc... - Mruknęła wilczyca.
-Proszę bardzo. - Zrobiłem lekki ruch głową. - Jak się podobają drzewa? - Spytałem zauważając, że wadera je lubi.
-Dobre... zadbane... świetne... - Stwierdziła po zamyśleniu.
Przez chwilę była cisza.
-A właśnie. - Zacząłem przypominając sobie coś. -Chodź. Skoro jesteś nowa głową trzeba o tym poinformować Laylę.
<Yume?>
-Proszę bardzo. - Zrobiłem lekki ruch głową. - Jak się podobają drzewa? - Spytałem zauważając, że wadera je lubi.
-Dobre... zadbane... świetne... - Stwierdziła po zamyśleniu.
Przez chwilę była cisza.
-A właśnie. - Zacząłem przypominając sobie coś. -Chodź. Skoro jesteś nowa głową trzeba o tym poinformować Laylę.
<Yume?>
Od Yume C.d. Kaname
Zobaczyłam basiora wstającego z pnia drzewa. Najpierw zdziwiłam się, bo
niby ważny i wszystkich odtrącający, ale potem ucieszyło mnie to. Nie
byłam sama, a przynajmniej ktoś się ze mną zadawał.
- Jak tam sen na drzewie? - spytałam cicho przeciągającego się Kaname.
- Nie tak źle, tylko trzeba było się dobrze ułożyć. - stwierdził i spojrzał na moją stertę liści, na której wypoczywałam w nocy. Chyba lekko się zdziwił.
- Kiedy je zgarnęłaś? - zapytał właśnie w momencie, gdy miałam je wyrzucić.
- Nie pamiętam. W każdym bądź razie, czy mamy coś jeszcze do zobaczenia? - szybko zmieniłam temat. - Chyba miałeś mi pokazać jakieś drzewo... W którym będę sypiać podczas pobytu w tej watasze.
Polecieliśmy gdzieś. Nie było to daleko od innych jaskiń. Przystanęłam obok jednego, przepięknego drzewa. Miało gałęzie, które wysoko w górze tańczyły na wietrze. Były na tyle gęsto, że nie przepuściły by wody. W środku, było jak w jaskini. Małe wejście, także lekko oplecione, broniło wstępu. Pień drzewa był jasny, rozszerzający się stopniowo. W tym miejscu tworzył jakby podłogę. Było tam tyle miejsca, że nawet, gdybym wpuściła tam 5 wilków, każdy miałby swój własny kąt do spania i użytku. Po wybraniu drzewa poleciałam do Kaname.
- Wybrałam sobie drzewo... - mruknęłam - Dziękuję za pomoc...
(Kaname?)
- Jak tam sen na drzewie? - spytałam cicho przeciągającego się Kaname.
- Nie tak źle, tylko trzeba było się dobrze ułożyć. - stwierdził i spojrzał na moją stertę liści, na której wypoczywałam w nocy. Chyba lekko się zdziwił.
- Kiedy je zgarnęłaś? - zapytał właśnie w momencie, gdy miałam je wyrzucić.
- Nie pamiętam. W każdym bądź razie, czy mamy coś jeszcze do zobaczenia? - szybko zmieniłam temat. - Chyba miałeś mi pokazać jakieś drzewo... W którym będę sypiać podczas pobytu w tej watasze.
Polecieliśmy gdzieś. Nie było to daleko od innych jaskiń. Przystanęłam obok jednego, przepięknego drzewa. Miało gałęzie, które wysoko w górze tańczyły na wietrze. Były na tyle gęsto, że nie przepuściły by wody. W środku, było jak w jaskini. Małe wejście, także lekko oplecione, broniło wstępu. Pień drzewa był jasny, rozszerzający się stopniowo. W tym miejscu tworzył jakby podłogę. Było tam tyle miejsca, że nawet, gdybym wpuściła tam 5 wilków, każdy miałby swój własny kąt do spania i użytku. Po wybraniu drzewa poleciałam do Kaname.
- Wybrałam sobie drzewo... - mruknęłam - Dziękuję za pomoc...
(Kaname?)
Subskrybuj:
Posty (Atom)