Tam było naprawdę wspaniale.Piekło było naprawdę ekscytującym
miejscem.Jedna część była zła a druga dobra-takie samo połączenie jak w
Hadesie.Z jednej strony Pola Elizejskie a z drugiej Tartar.Hitachi był
taki sam-z zewnątrz prawdziwy demon a w środku dobry duch.Pewnie by się
na mnie obraził jakby to usłyszał.Siedziałam na jednej z gałęzi
wpatrując się w dół-na kwiaty,na zwierzęta,na życie.Zdarza mi się,że jak
zagłębię się w myślach to nie wiem co wkoło mnie się dzieje.Kiedy się
wreszcie ocknęłam spojrzałam na basiora,który chyba uciął sobie
drzemkę.Wyglądał wtedy tak spokojnie i tak...słodko.Nie wiedziałam,że
umiem tak myśleć o wilkach płci przeciwnej.Hmm...może ja...eee nie
możliwe.Poczułam się trochę zmęczona.Tak właściwie to w Alastorze był
już środek nocy...chyba.Zaczęłam ziewać,ale gałąź nie była odpowiednim
miejscem na dłuższe spanie.Nie chciałam budzić wilka,ale ogólnie to
miejsce nie było do spania.Wolałam wrócić do swojej jakże przytulnej
jaskini.Usiadłam na gałęzi mocno się jej trzymając a skrzydłami zrobiłam
dość silny i chłodny podmuch by delikatnie zbudzić wilka tak by nie
miał do mnie pretensji.Wilk jednak odpowiedział:
-Ja nie śpię ani nie drzemię więc nie musisz mnie budzić.
Byłam zaskoczona.On wyglądał jakby naprawdę spał.
-Ale...ale ty przecież...
-Demony nie potrzebują tak wiele snu jak inne wilki.
-To po co udajesz,że śpisz?
-Nie udaję,po prostu lubię sobie leżeć z zamkniętymi oczami.A w ogóle po co chciałaś mnie "budzić"?
-Jest już chyba bardzo późno a ja jestem zmęczona i chciałam położyć się spać.Możemy wrócić?Jak chcesz możemy tu przyjść jutro.
-Heh...no dobrze.Wracamy.
-Tylko...czy możemy się jakoś teleportować bezpośrednio?Nie żebym była
niegrzeczna,ale naprawdę jestem zmęczona a łapy mi opadają.
-Niestety nie umiem jeszcze teleportować się z kimś a ty nawet jakbyś
umiała to się nie wydostaniesz bo to przecież piekło.Ale możemy szybko
polecieć.Jesteś szybka,ja jestem szybki wylecimy stąd raz,dwa.Zaraz
znajdziemy się przy wyjściu a z niego teleportujemy się do twojej
jaskini.
-Ok.W porządku.
Hitachi uśmiechnął się do mnie i wzleciał ku wyjściu a ja tuż za
nim.Zaczęliśmy się ścigać aż w końcu dotarliśmy do
wyjścia.Wylądowaliśmy,Hitachi poprosił bym zamknęła oczy i posłusznie to
zrobiłam.Poczułam lekki podmuch ciepłego wiatru i po chwili już
otwarłam oczy widząc wejście do mojej jaskini.Obok mnie był Hitachi a
jego twarz wskazywała na to,że wyraźnie ma jeszcze lepszy humor niż na
początku...
Hitachi?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz