Weresha wyciągnęła następny miecz. Ten wyglądał na wodny. Zanim zdążyłam się pozbierać ona ruszyła. Cieła mieczem w moje łapy, w ostatniej chwili podskoczyłam i uniknęłam ran. W locie zrobiłam salto w wył i wylądowałam wprost na przeciwniczce. Jej miecz odleciał metr od niej, a my wruciłyśmy do szapaniny. Po krótkim czasie strzeliła mi łapą w twarz. Zachwiałam się, a wadera w tym czasie pobiegła po miecz. Znów ruszyła w moją stronę. Zamachnęła się i walnęła mi bokiem miecza po głowie. Odleciałam na jakieś 2 metry. Chwiejnie wstałam. Wściekłość mną wstrząsała. Czułam przypływ energii i aury. Cofnęłam się o krok. Po chwili zrozumiałam o co chodzi - do akcji wkracza Anti-Mell
<Weresha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz