-No to klops...-powiedziałem
-Nom...ale tak muszę zrobić - powiedział zachowując zimną krew
-My musimy
-Hmmm?
-Nie ma mowy nie zostwie cię na pastwę losu
-Ale ktoś musi pilnować watahy...
Po tych słowach poszliśmy w jakieś ustronne miejsce by pomówić o tym co zaszło. Lecz na miejscu zastaliśmy jakąś niebiesko-biało-zieloną waderę z rogami, naszyjnikiem z trawy i znakiem na czole.
<Kaname?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz