Zostałam teleportowana do tego dziwnego świata.Znalazłam się w środku
jakiegoś lasu.Spojrzałam w górę i zobaczyłam za chmurami wizerunki bogów
machających mi na pożegnanie.Odwzajemniłam ten gest uśmiechem choć
wcale nie było mi do śmiechu.Owszem,wolałam żyć w jakimś świecie niżeli
umierać.Ruszyłam przed siebie.Musiałam najpierw rozeznać teren by
stwierdzić z czym mam do czynienia.Musiałam niestety przyznać że było to
bardzo dziwne miejsce.Wiszące wyspy,żyzne łąki i czyste strumyki.Dla
mnie to była nowość.Zwykle walczyłam w miejscach gorszych nawet od
samego Hadesu.Rzadko kiedy znajdowałam się w realnym pięknym
świecie.Właśnie mijałam wiszące wyspy.Ogarnęła mnie wielka ciekawość by
zobaczyć co tam jest.Wzbiłam się w powietrze lecąc w kierunku
najbliższej wyspy.Już miałam lądować kiedy usłyszałam szum skrzydeł ale
nie ptasich czy smoczych,to były wilcze skrzydła.Szybko skryłam się
wśród koron drzew.Zobaczyłam szybującego w powietrzu brązowego
wilka.Wyglądał jakby czegoś szukał.Bałam się że mnie szuka.Przez to
wszystko nie zauważyłam że jedno skrzydło wystawało zza liści.Na moje
nieszczęście basior to zauważył i natychmiast podleciał.Kiedy był już
nisko ja wyleciałam jak strzała.On ruszył za mną.Po raz pierwszy ktoś
mógłby konkurować z moją szybkością ale nikt nie mógł dorównać mi
zwinnością.Zaczęłam ostro skręcać za drzewami i skałami.Basiorowi trudno
było tak zakręcać.Postanowiłam to wykorzystać i zniknąć tuż za następną
skałą.Bardzo ostro zakręciłam i wpadłam do ciemnej jaskini,on poleciał
prosto.Odetchnęłam z ulgą.Nagle wyczułam że ktoś za mną jest.Odwróciłam
się szybko i zobaczyłam tego wilka.Ale jak?Przecież on poleciał
tam...i...w ogóle...what?Zaczął się do mnie zbliżać a ja zaczęłam się
cofać.W końcu się zatrzymał i powiedział:
-No proszę.Kogo ja tu mam?Czyż to nie Cassandra-przyjaciółka Venus?
-Tak!W rzeczy samej.A ty to pewnie Hitachi.
-Owszem.Słyszałem o tobie.
-Ohh doprawdy?Co takiego o mnie słyszałeś?
-Słyszałem na przykład,że uratowałaś cały świat i za to zapłaciłaś życiem.
-Taa...fajnie.I teraz będziesz to wszystkim rozpowiadał?
-Raczej nie.
-I na to właśnie liczę.
-Skoro tak,w porządku.
-Z tej rozmowy wynika że mamy bardzo odmienne charaktery.
-Wręcz przeciwnie.Ale o tym porozmawiamy później.Słyszałem też że jesteś miła.
-Jestem miła.Po prostu jestem też szczera i nie owijam w bawełnę.Mówię prosto,zwięźle i na temat.
-Miło wiedzieć.Będę pamiętał.Tak wiec jestem wybrańcem Venus i głową rodziny Kuran.
-Zapamiętam.Macie tu jakieś jaskinie lub nory w których mieszkacie?
-Wszystko po kolei.Chodź oprowadzę cię.
-Nie jestem dzieckiem.Potrafię żyć samodzielnie.Nie musisz mnie oprowadzać.
-Ależ muszę.To jest zaczarowane miejsce w którym jest pełno niebezpieczeństw.
-Tak,tak.Może nie słyszałeś,ale jak jeszcze żyłam to wypełniałam
niebezpieczne misje walcząc ze złem i już nic nie może mnie
zaskoczyć.Zresztą,niezbyt przyjemne są spacery ze mną.Miewam złe
nastroje i bywam złośliwa i szczera do bólu.
-Ja tak nie uważam.-spojrzałam na niego spode łba.
-Skoro tak bardzo musisz...tylko zrób to szybko.Nie mam czasu na takie bzdety.
-A niby co masz takiego ważnego do robienia?
-Na przykład treningi i tym podobne.
(Hitachi???)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz