No to były chyba jakieś jaja?Albo mam mu zaufać albo dać całusa?No chyba NIE!
-To nie idę.Prędzej czy później sama odkryje to "wyjątkowe
miejsce.-wstałam i weszłam z powrotem do jaskini.Udawałam,że układam coś
na biurku żeby sobie poszedł.Tak szczerze to baardzo podobał mi się ten
jego upór,ale przecież nie mogę się do tego przyznać.Wilk wszedł za mną
do jaskini i stanął na samym środku niej jak przedtem odpowiadając:
-Ach tak.A ja ci powiem,że i tak pójdziesz...Pani Uratowałam Cały
Świat.-uśmiechnął się ironicznie.Wtedy na chwilę znieruchomiałam.Nikt
oprócz nas i bogów nie może się o tym dowiedzieć.Pogrążona w myślach
patrzyłam w ścianę.Opuściłam uszy,mina mi zrzedła i praktycznie nie
miałam wyboru-musiałam z nim iść.A teraz ten drugi "wybór" jeśli można
go tak nazwać.Kiedy podjęłam decyzję odwróciłam się do basiora już w
normalnej postawie odpowiadając:
-Dobrze,pójdę z tobą i...będę szła po omacku.
-Co?Nie lepiej ci będzie dać mi całusa i iść normalnie.
-Nie.
-Mały całus...
-Nie.
-Malutki...
-Nie.
Strzelił FOCH-a odpowiadając:
-No dobra choć idziemy.
Kiedy zrobiłam krok przestawałam widzieć.Najpierw widziałam cienie,potem kontury i ciemność.Byłam jak ślepa...
Hitachi?Tylko mnie nie zjedz...:3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz