Jak zwykle Cassandra była słodka. Zgodnie z jej decyzją po omacku przeniosłem nas w to miejsce.
- Jesteśmy. - Oznajmiłem i czekałem na reakcję wadery.
Ona otworzyła oczy i zaczęła rozglądać się.
Widziałem, że była wyraźnie zaskoczona. Co zrobi...? Czekałem.
Cassandra wyraźnie przełknęła ślinę. Czy zrobi tak jak ja przewiduje, a może znów mnie zaskoczy.
Zamknęła oczy i wzięła wdech. Wyglądało na to, że jednak zrobi jak ona uważa.
- Cco to za miejsce?... - Spytała rozglądając się.
Tylko się wyszczerzyłem.
- Piekło. Ale nie bój się. To jest najmilsza część. Inne są o wiele bardziej... złe. - Dałem susa w przód i zawołałem waderę za sobą. Ruszyłem przed siebie,a Cassi została z tyłu. Kątem oka zobaczyłem, że cienie zaczęły się do niej zbliżać. Max to dziesięć metrów, co? Szybko podskoczyłem do niej odpędzając cienie.
- Mówiłem, żebyś nie była za daleko. Max 10 metrów. - Powiedziałem i westchnąłem. - Ja cie nie zjem, ale inne demony mogą. - Uśmiechnąłem się i pociągnąłem ją za łapę. - Co chcesz najpierw zobaczyć?
Cassandra? Będę się popisywać ^^
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz