Nie pamiętam
dobrze miejsca, gdzie się urodziłam. Wiem tylko, że trwała wtedy wojna,
która zakończyła się pół roku później, klęską mojej watahy. Zostałam
wzięta do niewoli, gdzie nauczyłam się samolubności, ale też walki oraz
odkryłam swoją moc materializacji. Trzy lata później uciekłam, zabijając
wszystkich swoich oprawców.
Przez lata błąkałam się po świecie, bawiąc się w najemnika i zabójcę.
W końcu jednak
zatrzymałam się na stałe w watasze, która żyła nad morzem. Kochałam ją
całym sercem i chroniłam do kresu swoich dni. Każdy mój przeciwnik
został starty w proch. Każdy wróg watahy, ginął prędko. Zostałam
mianowana Dowódcą Wojska.
Pewnego dnia na
watahę napadły smoki morskie. Dostałam od Alf rozkaz, aby zabić ich
dowódcę. Gad ten był bardzo trudnym przeciwnikiem. Jego mocą była
negacja. Negacja wszystkiego, co żyło i było martwe. Jedynym warunkiem
działania jego mocy, było dotknięcie rzeczy lub istoty, która miała
zostać zanegowana.
Niestety.
Okazało się, że nie tylko jego dotknięcie powoduje negację. Wykorzystał
fakt, że inne smoki walczyły z moją watahą i wybił ją ze swoją mocą.
Patrzyłam bezradnie, jak ginie moja rodzina.
W końcu
zostałam tylko ja. Odrętwiała w bólu, nie potrafiłam wydobyć z siebie
najmniejszego dźwięku, nie mogłam nawet płakać. Stałam tylko na skale,
wpatrując się tempo w miejsce, gdzie chwilę wcześniej walczyła moja
wataha, a teraz rozpłynęła się w nicość.
Usłyszałam śmiech. „Oto Kamiken w pełnej krasie!” - słyszałam. Coś we mnie pękło.
Wezwałam go. Wezwałam go i zabiłam wszystkie smoki… Seiiki…
Niewiele potem
umarłam. Nie pamiętam jak. Nie pamiętam gdzie i kiedy dokładnie. A może
tak bardzo się zatraciłam po utracie, że nawet nie pamiętam lat walk lub
zabójstw..?
________________________
Bolało mnie całe ciało. W gardle czułam krew. Gdy otworzyłam oczy, odkryłam, że mam zamazany wzrok.
Spróbowałam się ruszyć, ale przeszyły mnie igły przejmującego bólu.
Już pamiętałam… Zginęłam w walce… Chwila… Zginęłam? Jeśli tak, to dlaczego jestem przytomna? - dziwiłam się w myślach.
Jak przez mgłę zobaczyłam paskowane łapy, usłyszałam męski głos. Nie rozróżniałam słów, ale poczułam się dziwnie bezpieczna.
Straciłam przytomność.
<Kaname?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz