Zobaczyłam basiora wstającego z pnia drzewa. Najpierw zdziwiłam się, bo
niby ważny i wszystkich odtrącający, ale potem ucieszyło mnie to. Nie
byłam sama, a przynajmniej ktoś się ze mną zadawał.
- Jak tam sen na drzewie? - spytałam cicho przeciągającego się Kaname.
- Nie tak źle, tylko trzeba było się dobrze ułożyć. - stwierdził i
spojrzał na moją stertę liści, na której wypoczywałam w nocy. Chyba
lekko się zdziwił.
- Kiedy je zgarnęłaś? - zapytał właśnie w momencie, gdy miałam je wyrzucić.
- Nie pamiętam. W każdym bądź razie, czy mamy coś jeszcze do zobaczenia?
- szybko zmieniłam temat. - Chyba miałeś mi pokazać jakieś drzewo... W
którym będę sypiać podczas pobytu w tej watasze.
Polecieliśmy gdzieś. Nie było to daleko od innych jaskiń. Przystanęłam
obok jednego, przepięknego drzewa. Miało gałęzie, które wysoko w górze
tańczyły na wietrze. Były na tyle gęsto, że nie przepuściły by wody. W
środku, było jak w jaskini. Małe wejście, także lekko oplecione,
broniło wstępu. Pień drzewa był jasny, rozszerzający się stopniowo. W
tym miejscu tworzył jakby podłogę. Było tam tyle miejsca, że nawet,
gdybym wpuściła tam 5 wilków, każdy miałby swój własny kąt do spania i
użytku. Po wybraniu drzewa poleciałam do Kaname.
- Wybrałam sobie drzewo... - mruknęłam - Dziękuję za pomoc...
(Kaname?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz