Piję się trochę herbaty. Słyszałam o niej tylko, albo tak mi się
wydaje,(skutki uboczne mojego zaniku pamięci), więc jej smak jest dla
mnie nowy. Carin patrzy jak zareaguję.
- I jak? - pyta po chwili.
- Inna ale smaczna. - stwierdzam.
- Hm, dobrze. Włączyć? - pyta, wskazując na dziwne pudełko przed nami.
Nigdy go nie widziałam. Zastanawiam się, do czego się go używa. Carin
śmieje się, widząc moją minę.
- To telewizor. Takie pudełko w którym lecą obrazy układające się w
różne historie itp. - wyjaśnia. Kiwam głową ale nie ufam temu czemuś.
Carin naciska przycisk na długim pudełku i telewizor pokazuje jakiś
obrazek. Carin naciska kolejne guziki i obrazki się zmieniają. Jestem
coraz bardziej ciekawa. W końcu Carin zatrzymuje się na obrazku gdzie
biegają jakieś dwunożne istoty bez sierści, a na plecach mają takie
długie rurki które co jakiś czas wybuchają i zabijają inne istoty.
- Co to są te łyse dwunożne? - pytam ze wstrętem. Są brzydkie.
- To są ludzie. - wyjaśnia moja znajoma.
- Co oni robią? Gdzie żyją? - pytam. Te istoty są odrażające ale ciekawią mnie. Jak każde dziwactwa tego świata.
- Ludzie to przeżytek. Wyginęli tysiące lat temu ale nie wszyscy w nie
wierzą. Podobne są legendom. - mówi Carin obojętnie. Już mam zadać
kolejne pytanie ale wadera mnie wyprzedza. - Strasznie dużo lubisz
wiedzieć, co? - pyta.
- No, cóż. Taka moja natura. - wzruszam ramionami. - Poza tym, taka
całkiem doświadczona to ja znowu nie jestem. Mam dopiero 5 lat. Co
prawda teoretycznie bo ja wierzę w reinkarnacje, co się potwierdza.
- Hm, no tak. Jestem od ciebie o dużo, dużo starsza. - odpowiada Carin.
- Jak dużo? - pytam, mrużąc oczy.
- Dużo, i tyle. - odpowiada.
- No dobra, już nie będę pytać. - daję sobie spokój. Czuję, że weszłam
na temat, który jest dla niej nie miły. Carin znów zaczyna mrużyć oczy i
rozgląda się nerwowo. Podążam za nią wzrokiem ale nie zauważam nic
prócz chłodu na grzbiecie. Nagle słyszę za sobą chichot a zaraz potem
miga mi obraz czegoś dużego. Myślę sobie, że to jest to coś, z czym
wcześniej gadała Carin. Spoglądam na nią, a ona na mnie, ale czai się w
jej oczach pytanie: "Boisz się?" Kręcę głową przecząco. Bo naprawdę tak
jest. Nie odczuwam lęku. Tylko niepokój. I robię się zła, jak zawsze w
sytuacjach tego typu.
<Carin?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz