Szłam z nim przez las.
- Odczep się - warknęłam i przyspieszyłam kroku.
- Nie... - zaśmiał się i zatorował mi drogę.
- Czego Ty chcesz?! - krzyknęłam wściekła.
- Nadal nie wiesz, huh? - zachichotał. Poczyniłam dwa kroki do tyłu, przez co potknęłam się o konar drzewa i upadłam...
~~*~~
Leżałam na polanie znudzona i zmęczona życiem. Myślałam nad wszystkim, co zdażyło się w przeszłości. Jak w porywach wściekłości poderżnęłam matce gardło. To nie moja wina, że zgwałcił ją demon i zaszła w ciążę. Mogła mnie zabić, a jednak tego nie zrobiła. Dlatego jest idiotką. Przez nią musiałam to wszystko wycierpieć. To katowanie mnie, to podtapianie... Wszystko robiły wilki, te śmieci, zdradzieckie, wykorzystujące istoty, do tego kłamliwe. Pamiętam jednak ten dzień, kiedy spotkałam demona. Mimo, iż wyglądał przerażająco, zaufałam mu. Złapałam leżący obok mnie nóż i zaczęłam się ciąć. Śmiałam się przy tym głośno. Bawiło mnie to. Ciekła mi z łapy kruczoczarna krew, która zabarwiła trawę na czarno. Wokoło rozchodził się piękny i smakowity zapah mojej krwi
- Chcesz kogoś zwabić? - znalazł się nagle przy mnie.
- Nie, tak sobie dla zabawy... - zachichotałam.
- Ktoś idzie - warknął i rozłożył skrzydła. Wstał i szybko odleciał. Wtem, przyszedł wilk. Nie odezwałam się, tylko patrzyłam, co zrobi.
Ktoś chce popisać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz