- Treningi? - Parsknąłem śmiechem. - A po co ci treningi w Alastorze? - Zacząłem krążyć wokół wadery i przyglądać jej się.
Widać było, że jej się to nie podobało. Odwróciłem się i rozłożyłem skrzydła. Nie czekając na Cassandrę poleciałem. Dla zabawy skakałem sobie z chmury na chmurę.
- Chodź, Pani Uratowałam Cały Świat! - Krzyknąłem wciąż wygłupiając się.
- Podziękuję... - Mruknęła lekko rozdrażniona. Pewnie przez przezwisko ode mnie. Przestałem skakać i stanąłem w bezruchu z trochę obrażoną, trochę złą, a trochę smutną miną.
- Nie umiesz się bawić... - Mruknąłem z zaciśniętymi zębami.
Ponownie zacząłem lecieć.
- To Wiszące Wyspy, to Polana Wiśni, to Stara Rzeka, Dolina Wodospadów, Krwawa Polana, tam dalej jest jeszcze Wybrzeże, to wielkie drzewo to Samotne Drzewo, gdzieś w tym, Zamglonym Lesie, jest Górski Strumyk, a dalej nie chce mi się cię oprowadzać. - Usiadłem na chmurze i uśmiechnąłem się jak aniołek.
Cassandra? Krótkie, ale pisze na tabie, a to takie nie wygodne...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz