- Taa, jasne... - Mruknęła przekręcając oczami.
Przyznam. Nie byłem zadowlony z jej odpowiedzi. Znów zrobiłem obrażoną minę. I w tym właśnie momencie wpadłem na świetny pomysł. Miałem swój cel - niech zacznie się śmiać.
Podszedłem do niej, kiedy ta dopiero co się podnosiła. Tylko spojrzała się na mnie zirytowana. Ja podniosłem łapę ze złowieszczą miną. Niektórzy z was pewnie już wiedzą co chciałem zrobić. Szybko podskoczyłem bliżej Cassandry i połaskotałem ją. Ona nic nie czuła przynajmniej na początku. Ja nie przestawałem. Nagle wzięla dużo powietrza w policzki i wybuchła śmiechem. Na całej polanie było tak głośno, że strach mówić. W swoim śmiechu próbowała mnie uderzyć, ale nie trafiała. W końcu nie wytrzymałem. Odskoczyłem na kilka metrów. Zatkałem sobie uszy. Wtedy też Cassandra się uspokoiła.
- Głośniej to się chyba nie da śmiać.... - Warknąłem. Ona tylko się uśmiechnęła. Pewnie przez to, że udało jej się mnie pozbyć.
Położyłem łapy na ziemi i podłem na trawę, która była wyższa ode mnie.
- Właśnie. - Szybko wstałem i się otrzepałem. - Chce cie mieć w moim klanie. Jesteś słoooodka.- Znów zacząłem skakać wte i wewte. Ona tylko popatrzyła na mnie zdziwiona.- Mamy cztery klany, mój Kuran, Moon, Sakamaki i Yemmu. - Wyjaśniłem pokrótce. Podszedłem do Cassandry.
- Albo inaczej. Ty masz być w moim klanie. - Uśmiechnąłem się, co pewnie wydało jej się podejrzane.
- A z jakiej racji? - Wtrąciła.
- Venus! - Krzyknąłem w stronę nieba. Po chwili pojawiło się białe światło. To była Venus.
- Droga Cassandro. Chce mieć z tobą dobry kontakt, a mogę się ukazywaćtylko członkom klanu Achiego. - Powiedziała z uśmiechem na ustach.
- Venus.... - Wymamrotałem.
- Dlaczego nazywasz mnie Achi? Wiesz, że tylko Zack i dziewczyna, która będzie ze mną, mogą mnie tak nazywać? - Spojrzałem na nią poważnie. Teraz ta rozmowa toczyła się tylko między nami.Dobrych parę minut tak rozmawialiśmy, aż w końcu Venus zniknęła. Zwróciłem się w stronę Cassandry.
Cassandra?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz