Popatrzylem na Cassandrę kątem oka spode łba. Szybko do niej podbiegłem i uderzyłem ją w czoło, lekko, żeby nie było.
- Głupia. - Dodałem odskakując. - Nawet jeśli to widziała nic się nie stało. - Dodałęm odwracając się.
Ruszyłem w stronę lasu. Cassandra stałą tam jeszcze przez chwilę zmieszana. Chyba analizowała, czy ją pocieszyłem, czy obraziłem. Pozwoliłem sobie zajrzeć do jej głowy. Kto mi zabroni? Miałem rację.
- Obydwa. - Odwróciłem głowę w jej stronę ciągle idąc i uśmiechnąłem się arkastycznie.
To sprawiło, że wróciła do siebie. Od razu zrobiła poddenerwowaną minę. Za to ją polubiłem. Jest ciągle czujna i nizadowolona z mojego zachowania. Nie mogłem trafić lepiej. Na dodatek jest w moim klanie... Mogę ją codziennie widzieć.
*Moja mina było taka jak ta buźka: ^u^*
- Gdzie idziemy? - Spytała rozglądając się na boki.
Nie odezwałem się.
- Gdzie idziemy? - Powtórzyła.
Nie odpowiedziałem. Od razu wiedziałem, że on wie, że ja wiem, że jest poddenerwowana. (kocham takie zdania ^
- Gdzie idziemy? - Powtórzyła jeszcze raz stając przede mną i zagradzając mi drogę.
Spojrzałem na nią. Nic nie robiąc poszedłem dalej omijając Cassandrę.
[...] Szliśmy w milczeniu przez pół godziny, aż w końcu dotarliśmy na miejsce.
- Wybierz sobie jaskinie. Klan Kuran ma te, po północnej stronie Samotnego Drzewa. - Oznajmiłem wskazując na północ.
W tym samym czasie Cassandra zrobiła minę typu: what? Wiedziałem, że tak zrobi. Znam bardzo dobrze różne reakcje. Jej typ na 95% tak zareagowałby i jak widać nie myliłem się.
Podszedłem w jej stronę i stanąłem obok niej. Nachyliłem się w jej stronę.
- No wybierz... - Wyszeptałem jak prawdziwy demon.
Widziałem, że dreszcze przeszedł jej po plecach, ale twaz była niewzruszona. - ...Cassi. - Dodałem.
Wadera od razu machnęła łapą w moją stronę. Oczywiście zdążyłem odskoczyć. Od razu zacząłem się śmiać.
- Widzisz jaka jesteś słodka? - Powiedziałem między kolejnymi miechmi.
Cassandra? Mogę ci załątwić izolatkę :3 (i to wcale nie będzie twoja jaskinia, wcale nie...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz