Już prawie miałam. Było tuż, tuż.
Ale mi uciekło. Nie dosłownie. Tak tylko próbowałam rzucić bardzo trudne
zaklęcie do którego przymierzałam się od miesiąca. Ale nieee! Dzięki
mojemu szczęściu spędzę kolejne cztery tygodnie na szukanie
odpowiedniego miejsca.
A wszystko przez wilka, który wypadł z lasu i popchnął mnie tak, że
stoczyłam się ze wzgórza. A ja półprzytomna wylądowałam w krzakach.
- Hm?... - zapytałam kamień leżący przed moim nosem.
- Ups - rozległ się głos.
- Ej! - oprzytomniałam. - Kim?... Jak?... Co?... No, nie!
< Ktosiu? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz